czwartek, 26 lutego 2015

Century na koniec lutego

"Miało być, potem nie miało, w końcu było" - tak najkrócej o dzisiejszych losach jazdy.

Była zaplanowana, rano okazało się, że czas ograniczony, po pierwszej pętli okazało się, że jednak mogę jechać dalej. Stąd spora różnica w tempie obu kółek (inne rozłożenie sił niż optymalne). Miałem dziś mgłę (dobrze mieć mocną lampkę na tyle), mrozik, ciepło i słońce. I po raz kolejny przekonałem się, że nie lubię dokrętek do dystansu pod koniec trasy - motywacja spada i kiedy prawie obiad czuć kręcenie się po lokalnych ścieżkach nie jest fajne.

Znowu padł pasek czujnika tętna. Tracę cierpliwość do Garmina w tej branży. Zamówiłem pasek Polar, ponoć lepszy i pasuje. Zobaczymy.





sobota, 14 lutego 2015

Weekend z Granfondo 150

W piątek testowanie odzieży (nowa czapka Brubeck'a) i trasy na Kanin. Z rozpędu dojechałem do Postomina. Czyli jutro powinno być OK.



A jutro:
Polowałem na tak pogodowo łaskawy lutowy dzień. Start po 8mej przy -5C i trzy pętle do Darłówka. Wszędzie szron, mgiełka - bajkowo. Ale też trzeba uważać, zaliczenie gleby dość łatwe, nawet na ścieżkach rowerowych. Lub na moście w Darłówku.





Potem pętla przez Kanin i Grzybowo, druga identyczna, ale w towarzystwie Roberta B. i przy świetnej pogodzie. Zero wiatru, słońce i około 5C. Miała być też trzecia powtórka, ale dla urozmaicenia zaliczyłem Dobiesław i Jeżyce. 


Ponownie super sprawdził się scenariusz z podzieleniem trasy na etapy z przerwami w domu na gorący napój i wymianę zimnej mokrej odzieży.

Granfondo 150 na luty i Century #2 w ramach UMCA zaliczone! Minus 1,3kg na mecie. Czas na piwo.