"Miało być, potem nie miało, w końcu było" - tak najkrócej o
dzisiejszych losach jazdy.
Była zaplanowana, rano okazało się, że czas
ograniczony, po pierwszej pętli okazało się, że jednak mogę jechać dalej. Stąd spora różnica w tempie obu kółek (inne rozłożenie sił niż
optymalne). Miałem dziś mgłę (dobrze mieć mocną lampkę na tyle), mrozik, ciepło i słońce. I po raz kolejny
przekonałem się, że nie lubię dokrętek do dystansu pod koniec trasy -
motywacja spada i kiedy prawie obiad czuć kręcenie się po lokalnych
ścieżkach nie jest fajne.
Znowu padł pasek czujnika tętna. Tracę cierpliwość do Garmina w tej branży. Zamówiłem pasek Polar, ponoć lepszy i pasuje. Zobaczymy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz