niedziela, 31 maja 2015

Kaszeberunda 2015

Z Kaszeberundą jest tak, że jak jest pogoda to musi być fajnie. I było! W imprezie wzięła silna grupa z Darłowa, na dystansie 125km mieliśmy jechać w czterech, ale zbyt długa kolejka do jajecznicy nas tym razem podzieliła ;)

Ze Sławkiem zaliczyliśmy wszystkie punkty żywieniowe, dokładnie tak samo zaopatrzone jak rok temu, czyli dobrze. Troszkę powalczyłem na podjazdach i dzięki "bumerangom" mam nieco dłuższy dystans niż nominalnie powinien być. Po dekoracji i degustacji na rynku jeszcze dokrętka do century. Pozytywne zakończenie miesiąca z zaliczonym comiesięcznym wyzwaniem dystansowym (ponad 1250km).

piątek, 22 maja 2015

Jak sobie sam nie narysujesz...

Specyficzny dzień. Fizycznie najmniej wymagające century, bo celem było dojechanie do mety o 17tej, wcześniejszy dojazd oznaczałby "pocałowanie klamki" u Magdy. Na Garminie kontrolowałem czas dojazdu, i gdy tylko wypadał za wcześnie, zwalniałem. Efekt to przewaga jazdy w Z2.

Z drugiej strony trasa psychicznie mnie podmęczyła - poszedłem na łatwiznę i zgrałem GPXa ze Stravy o wdzięcznej nazwie Tour de Poznań. Może i fajna idea dla grupowego wyścigu, ale jak dla mnie zdecydowanie za dużo odcinków na drogach o wzmożonym samochodowym ruchu. Sam bym takiej trasy nigdy nie wykreślił. Nauczka na przyszłość, chcesz fajnie jechać, sam sobie wykreśl na mapie. No ale jakoś poszło.

czwartek, 21 maja 2015

Ujście - Poznań

Przy okazji rodzinnego wyjazdu do Poznania, skorzystałem z możliwości zaliczenia nowych tras. Rower z auta zdjąłem w Ujściu i pięknymi wielkopolskimi asfaltami wykonałem spore C z metą w Szczepankowie.
Początkowo bardzo słonecznie, ale okazało się, że jednak nie zmieniłem bluzy na koszulkę - przez sporą część jazdy doganiałem deszczową chmurę lub jej efekty na asfalcie.
Zazdroszczę dobrych nawierzchni w tych okolicach. Inaczej też myślę o drogach wielkopolskich pod kątem natężenia samochodowego ruchu, boczne drogi są naprawdę znośne.

wtorek, 19 maja 2015

Wiatr? No cóż, trudno...

Chyba pierwszy raz pojechałem na Century bez dokładnego planu. Wiedziałem, że pokręcę się po okolicach do momentu gdy zobaczę 145 na liczniku. Po około godzinie od startu wiatr ustawił się na zachodni i dość mocny. Liczne zmiany kierunku pozwoliły go nieco oswoić, końcówka 40 km ustawiona na boczne podmuchy.

Pomimo niełatwych warunków, dość solidna średnia utrzymana, kilka segmentów na Stravie poprawionych, w tym KOM w Postominie. Na mecie poczułem w nogach, że nie była to rekreacyjna jazda.

piątek, 15 maja 2015

174km - druga odległość w tym roku

Jedno z dłuższych Century w tym roku, 174km. Rozgrzewka do Sianowa, potem podjazd pod Chełmską, dość spokojny, bo odcinek zamknięty dla samochodów (remont drogi). Mozolnie przez Koszalin (ścieżki rowerowe, światła itd), dalej do Niedalina znane klimaty. Od Zasp Małych przez Białogard aż do Strachomina całkiem nowe dla mnie okolice - niewiele dobrego asfaltu, miejscami prace drogowe, niełatwo utrzymać stałe tempo. Od Dobrzycy przez Mielno i Suchą, z jedynym dziś stopem w Łazach, bez przygód i historii.

poniedziałek, 11 maja 2015

Zapas sił po Gryficach

Pogoda zachęciła, więc jeszcze na fali Gryfic szybkie Century, niemal dokładna powtórka ze środy z małą różnicą nieopodal Przytocka. Podobnie jak poprzednio, cała trasa bez przerw, jazda w Z2 i Z3. Szybko i przyjemnie :)

sobota, 9 maja 2015

Supermaraton Gryfland Gryfice 2015

Od czasu zakupu szosówki myśl o spróbowaniu się w wyścigu pojawiała się kilkukrotnie. Zaliczona Kaszeberunda nie daje pełnego smaku, bo czas na mecie nie jest tam istotny.
 
Tak więc pierwsze lody przełamane, wstydu nie było:) 141km ze średnią 30km/h, najpierw w lekkim deszczyku i we współpracy z grupką średnio czterech jeźdzców. Drugie kółko w połowie samotnie, końcówka pod wiatr w duecie i wietrznej, ale już słonecznej pogodzie. Po pomiarze czasu rozjazd w Gryficach, medalik i do domu :)
 
Duże zadowolenie i satysfakcja, bardzo pozytywne wrażenia z imprezy.

WYNIK: 8 miejsce w kategorii, 31-sze w Open, czas 4h45, średnia 30,31km/h.

==========
Szczegółowa relacja z wyścigu:

Na starcie pojawiłem się około 8mej, czyli na godzinę przed startem. Było sporo czasu na złożenie roweru (wiozłem go na tylnym siedzeniu) i na założenie numerów startowych. Okazało się, że muszę zrezygnować z mojej ulubionej sakwy podsiodłowej Apidura, bo nie będę miał miejsca na boczny numer. Tak więc niezbędne akcesoria do kieszeni bluzy.

O 9,15 na starcie naszej grupy jeden z zawodników rzucił: "Tylko nie nap...ajcie od samego początku na bruku, potem się pourywamy". Pomyślałem, że szykuje się niezłe tempo. I nie pomyliłem się. Wszyscy ruszyli ostro, od razy kilka osób wyrwało do przodu i zanim skończył się bruk w centrum Gryfic, zostaliśmy w trzech.

Tętno koło 165-173, tak całej 140ki nie pojadę, pomyślałem. Jeśli nie podołam na odcinku 30km, odpuszczę. Ale grupka się skleiła, zaczęły się zmiany i dobraliśmy czwartego zawodnika. Można więc było odpocząć, na podjazdach dawałem dość mocne zmiany, ku swojemu zdziwieniu i nieskrywanemu zadowoleniu:) Do końca pierwszego kółka dojechaliśmy w tej liczbie, jeden out jeden in. Ale na półmetku się posypało. "Żółty"odjechał do przodu, jeden postanowił zrezygnować z kolejnego kółka, kolejny na tyle zwolnił, że musiałem mu odjechać i tym samym przez 30km jechałem sam.

W pewnym momencie widzę "Żółtego" przed sobą, no to gonię, jest jakiś cel. Minąłem go na kilka kilometrów przed nawrotem na wiatr, ale uzupełniając zapasy płynów na PŻ w Rewalu straciłem tę przewagę i doszedł on mnie z kolei. Zaproponowałem wspólną jazdę, bo jazda z silnym wiatrem w twarz solo nie miała wielkiego sensu. W ten sposób dość bezboleśnie pokonaliśmy ostatnie 35km, po drodze też łapiąc i gubiąc inne grupki. Przybiliśmy sobie piątki na mecie i może do zobaczenia za rok?

Moja pierwsza impreza gdzie czas jazdy miał znaczenie. Pobiłem swoje wszelkie rekordy średnich przebiegów na standardowych odcinkach (jazda godzinna, 20/50/100km, 10/50mil), dzięki jeździe w grupie i "zagięciu" na "dam radę". Spora sportowa satysfakcja, chociaż nie jestem przekonany czy wyścigowa rywalizacja mnie mocno kręci. Mam chyba bardziej duszę brevetowca. Ale czas pokaże...:)
===========



Znalezione na stronie organizatora, medalik na mecie:



środa, 6 maja 2015

Century bez przerwy

Pierwsze Century bez przerw regeneracyjnych. Z roweru zszedłem dwa razy, by sięgnąć po kolejne batoniki z torby podsiodłowej i szybka fotka kościółka. Dość dobra średnia jak na ten profil przewyższeń. Dzisiejsza jazda to test przed maratonem w Gryficach, tam raczej nie będzię okazji do przystanków.

Nowe odcinki (byłem tu może z raz jakieś 10 lat temu, ale niewiele pamiętam) od Kępic do Polanowa. Są odcinki po remoncie, ale są też i takie, których nie życzę sobie i innym. W sumie bardzo przyjemna pętla, będę ją powtarzał przy kolejnych Centuries.




niedziela, 3 maja 2015

Najlepsze z Naszych, ze Sławkiem

Majówka w tym roku wyjątkowo nie na wyjeździe, tylko goście u nas. Pogoda pozwoliła na dwa dni fajnej jazdy, wytyczyłem dwie trasy po naszych terenach w ten sposób, aby było ciekawie, ładnie, zróżnicowanie itd. Mój gość, Sławek, stwierdził, że ten zamysł się powiódł, więc polecam pójście w nasze ślady. Dosłownie, oto ściąga:)