sobota, 17 stycznia 2015

Granfondo 150, pierwsze Century do UMCA.

To był prawdziwie rowerowy dzień. Dosłownie dzień, bo wystartowałem o wschodzie a skończyłem o zachodzie słońca.

Na początku o słońcu można było tylko marzyć. Deszcz, ciemno i nieprzyjemnie, temperatura 4C, wiatr z zachodu, średni.

Plan jest taki - jeśli mam zaliczyć planowane 150km w taką pogodę, muszę podzielić trasę na etapy, w przerwach coś gorącego do picia, zmiana skarpet i koszulek funkcyjnych. Nie sądziłem, że będę potrzebował nawet bluzy jako podkład pod kurtkę i kominiarki, a jednak. Trasa - mała pętla do Darłówka, potem duża do Karsina, Starego Krakowa i Krup. 51km x 3.

Po ok. 50 km padł pasek czujnika tętna. Znowu. Niskie temperatury mu wybitnie nie sprzyjają. Żel do USG (polecany na forach) pomógł, ale nie do końca.

Pierwszy poważny test szosówki Specialized Roubaix. Nie mam pytań i zastrzeżeń. Siodełko jakby dla mnie zrobione. Trochę mi brakuje super mocnych hamulców tarczowych z manetką zawsze pod ręką (jak w 29erze), ale rzecz do przywyknięcia.

Widoczna na zdjęciu lampa SolarStorm wzięta na wypadek, gdybym miał kończyć później, lub na wypadek mgły. Nie musiała dziś pracować.

Dawno zwykły gorący prysznic nie sprawił mi tyle przyjemności:)









Zebrane trofea :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz