Zwiedzamy Sierre, najciekawsze miejsce w tym miasteczku to położone wysoko Chateau.
Widok na miasteczko z góry i winogrona z krzaczka poprawiają nam humory.
Robimy zakupy. Adaś w nagrodę, że "naprawił" nam materac (dobrze dokręcił korek), dostaje nową paletkę do ping-ponga, Ania - perfumy, a ja - sześciopak piwa :)
Wracamy na camping i relaksujemy się. Wieczorem rozpętuje się taka burza, że aż w zębach dzwoni. Książkę można by czytać przy światłach błyskawic, a grzmoty odbite od gór dudnią aż (nie)miło. I tak przez całą noc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz