wtorek, 25 lipca 2006

159 - Norwegia 2006 - dzień 7

(z Forsand promem do) Lysebotn, Adneram, Fidjeland, Haugen

32 serpentyny Lysebotn, płaskowyż

Najtrudniejszy rowerowo dzień. Po śniadaniu ruszamy busem do Forsand, po małych kłopotach z załadowaniem aut, prom rusza wzdłuż fjordu. Tego nie oddadzą żadne zdjęcia, po prostu trzeba to zobaczyć. Oglądamy Preikestolen z dołu, też robi wrażenie. Oba brzegi kryją wiele ciekawych miejsc, kapitan przystępnie opowiada o każdym, w końcu ruszamy w górę - 32 serpentyny! Od samego początku jest ostro w górę, potem pierwszy tunel robi raczej dołujące wrażenie, dobrze, że nie jest zbyt długi. Jadąc, prowadząc, dysząc, w końcu docieramy na szczyt, gdzie kolejne niesamowite widoki. Od sympatycznej pani ze sklepiku uzyskuję certyfikat pokonania podjazdu. Okazuje się, że to nie koniec stromizny, ale wykorzystujemy busa do podwózki. Gdy zdaje się, że teraz już raczej z górki, ruszamy ponownie rowerami. Niesamowite uczucie - tak, jakbym jechał na dachu świata. Po drodze bliższe spotkania z owcami, czasami to może być dość niebezpieczne, te zwierzaki włażą na drogę, przy zjeździe z ponad 40km/h łatwo o kolizję. Po dojechaniu do głównej drogi i po zaprawie z wcześniejszymi podjazdami ostatni odcinek jak na skrzydłach, ze średnią 35km/h. Wieczorem kamping w najprzyjemniejszym miejscu, w Haugen.

km: 43.61
T:  03:18
AVS: 14.46 

















 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz