Haugen,
Adneram, Myklestoyl, Nomeland, Rysstad
W górę płaskowyżu i zjazd do Rysstad
Rano cała ekipa prócz mnie rusza zaliczać pieszo Kjerag - słynny
głaz
wciśnięty pomiędzy skały. Ja funduję sobie dzień (a właściwie poranek)
odpoczynku. Po południu ruszam samotnie, bo z kolei reszta ekipy
odpoczywa po spacerze. Przed odbiciem w prawo nieco
gubię drogę, uczynna grupa motocyklistów z Holandii pomaga
mi
się odnaleźć. Dalej w górę płaskowyżu, jest
naprawdę
ciężko, do tego ten upał. Pot leje się ciurkiem, nawet kask na głowie jest
nie do zniesienia. Humor poprawia mi komiczny widok - owce biesiadujące
wspólnie z grupką niemieckich turystów. Wymiana uprzejmości,
i gdyby
nie Maciek nie zauważyłbym, że jedna z owiec liże mi rower!
Z satysfakcją docieram
do szczytu - Opna, 1050m npm. Od pewnego czasu jedziemy już grupą, dojechali busem. Na
wspomnianym szczycie spotykamy pewnego Niemca, którego prosimy o wykonanie zdjęć - to jego ten
usakwiony rower na zdjęciu. Jazda kolejnego fragmentu to jak na kolejce
w wesołym miasteczku - ostro w dół, hamulce się grzeją,
mój rekord prędkości to teraz 62km/h, byłoby więcej, ale
troszkę
strach... Dojeżdżamy do kampingu w Rysstad.
km: 65.04
T: 03:18
AVS: 19.71
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz